Skąd się wzięła moda na wybieranie postaci, którymi nie potrafi się grać? Kolejny mecz, kolejny Kael pod konwekcję, Anub pod szarańczę. Naprawdę, rozumiem, że platyna to nie jest niebo, ale ludzie powinni chyba mieć jakąś wiedzę na temat tej gry. To już szczerze robi się męczące - przez aktualnie 8 meczów klasyfikacyjnych nie trafił mi się żaden grający w miarę przyzwoicie wojownik.
Czy to jest wina systemu, że dobiera mi debili…
… a może moja, bo oczekuję od moich sojuszników jakiegoś ogarnięcia?
Jak myślicie?
problem może polegać na tym, ze mało kto gra wojownikiem, większośc gra assasinem, i ja sam jeżeli mam wygrać mecz to lepiej żebym zagrał assasinem, może to nie jest tak że healem lub wojownikiem gram gorzej tylko możliwe że na tyle gram lepiej assasinem niż inni że mamy większe szanse wygrania.
A ludzie lubią grać zabójcami bo to daje najwięcej frajdy kiedy masz ilośc killi sporą, zazwyczaj granie healem lub warriorem jest niedoceniane bo nie widać tego w statystykach zabójstw czy damage
O ile jestem w stanie przeboleć jakieś dzikie kompozycje (wychodzę z założenia, że wygrać można z wszystkim), to jednak widać, gdy komuś brak zaangażowania, czy po prostu nie jest tam, gdzie powinien być.
Ciekawe spostrzeżenie, że goldy których dostawałem na początku byli znacznie lepsi niż późniejsza elita z diamentu 5- platyny 1, a ciągnęło ich od kilka sezonów systematycznie w dół.
Na wszystko co złe aktualnie w HOTS jest jedna uniwersalna odpowiedź: brakuje graczy, więc albo dobiera ludzi z niskich rang, albo wrzuca słabych graczy do wysokich rang. Efekt jest taki sam, nie możesz liczyć na sojuszników.
Jeśli mowa o tanku to jest to najtrudniejsza rola w drużynie, więc lepiej jest grać bez tanka niż ze słabym tankiem. Niestety niektórzy biorą tanka tylko po to żeby był.
Są też tacy którzy grają tylko tankami i w łatwy sposób pną się w górę, np. Diablo, Muradin, Johanna, Varian.
Ja spostrzegłem, że na goldzie czy na silverze mam większą szansę trafić Li-Ming pod resety albo Kaelthasa pod kulki i fenixa.
Trochę się rozpisałem poniżej dlatego dla leniwych TL;DR:
na platynie najłatwiej jest carry’ować postaciami samowystarczalnymi, a tanki takimi nie są. Wśród supportów też jest ciężko, może z wyjątkiem Rehgara.
Z tankami jest taki problem, że ludzie nie rozumieją ich roli. Jeśli ktoś tankami nie gra to nie rozumie jak może mu pomóc albo znaleźć z nim synergię. Mnóstwo razy mam sytuację, że gram tankiem i przeciwnicy mnie kontrują Maltaelem albo jakimś autoattackerem, a drużyna mi nie pomaga. A czasem wystarczy użyć jednego skilla, np. oślepienia na Tychusa albo Raynorem odepchnąć przeciwników z Q, ale zazwyczaj twój DPS ma inny pomysł na grę. Często też wypruję się ze wszystkich skilli bo dopadłem tanka przeciwnika, który był źle spozycjonowany, ale drużyna nie robi nic, bo przecież tanka nie można focusować… Jeśli nie ma się w miarę ogarniętej drużyny to gra tankiem jest najbardziej frustrująca bo wielu tanków zginie w pierwszej kolejności. Któregoś razu zagrałem pogo w pięciu i to 2-krotnie w jednym meczu, ale moja Zagara wszystkich pożarła i uratowała… I tak 2 razy. Z kolei Garroshem przerzucam Lunarę w środek całej swojej drużyny, a ona nie ginie, bo mój Genji skacze za kimś innym, a moja Jaina jakimś cudem już ma 10% hp. Jeśli zużywasz wszystkie skille i nikt nie ginie to prawdopodobnie sam umrzesz. Taka gra to katorga. Dlatego od jakiegoś czasu jak gram tankiem to tylko Diablo albo Johanną. Diablo na 13-16 levelu mogę sam kogoś bez problemu zabić i szybko się zrespić nawet jak zginę, a Johanną mogę soakować dwie linie jeśli moja drużyna się brawluje przez pół gry, ewentualnie mogę uratować jakiegoś sojusznika po jakimś głupim zagraniu. Z perspektywy drużyny taki tank to żaden tank, ale inaczej nie widzę możliwości na zwycięstwo. Jak widzę, że drużyna nie ogarnia podstaw to po prostu mam ich w dupie - soakuje, dobijam 16 poziom i idę Diablosem kogoś zabić. Dobijam 20, wybieram blinka i zabijam kolejną owieczkę w jakiejś zasadzce, potem bierzemy bossa i kończymy grę, którą przegrywaliśmy przez większość czasu. Ten schemat powtarza się niemal w każdym meczu na platynie. I mam gdzieś, że nie obronię jakiegoś kasztana z drużyny w early jeśli mogę zachować 100 dusz i dzięki temu wygrać jeden fight w late i tym samym wygrać całą grę. Na koniec dziwnym trafem mam top exp, top dmg i zostaję MVP pomimo tego, że padłem 6 razy. Czy taka gra jest przyjemna? Nie - zarówno dla mnie, jak i dla drużyny. Dlatego jak nie muszę, to nie pickuję tanka. Wolę wziąć DPS’a albo Sololanera, którymi mogę kogoś zabić, robić campy oraz skutecznie soakować. Mimo, że mainuje tanków (Diablo 75lvl, ETC 60 oraz kilku powyżej 30lvl) to największe winratio na HL mam na Thrallu, Raynorze i Lunarze (wszystko poniżej 30lvl). Oczywiście zdarzają się mecze z ogarniętą drużyną, z którą się dobrze współpracuje od samego początku i wtedy gra jest czystą przyjemnością. Niestety jest to rzadkość na platynie i trzeba grać samograjami typu Thrall, Raynor, Rehgar, Rzeźnik czy nawet Varian pod ostrza brązu albo pod CS.
Raczej chodzi o to drugie, bo choćby było tych graczy tylko stu, to platyna ma być platyną, a master masterem. Ostatnio w platynie trafiam na gościa, który ma 1200lvl konta oraz 240lvl na KT, gra pod konwekcję oraz pyroblasta. Typek robi campy podczas objectivu albo w trakcie teamfight’u znika aby wyczyścić falę minionów na 20 poziomie. Po tym jak przegrał mi trzecią grę w ciągu dwóch dni postanowiłem sprawdzić profil i okazało się, że gość od kilku sezonów sukcesywnie spada z mastera. Dlaczego dostał mastera? Nie wiem, ale wiem, że liczba graczy nie ma tu nic do rzeczy.
Pamiętaj o 2 rzeczach, blizzard kiedyś przez 7 miesięcy rozdawał rangi losowo w zakresie dwóch dywizji. Druga rzecz że większość graczy którzy odeszli to byli Ci z wysokich rang, Ci którzy zasłużenie mieli wysoki rangi. Na masterze i GM zrobiła się wolna przestrzeń i teraz wszystko przesunęło się do góry.
Nie pluj na pyroblasta. To bardzo łatwa zdolność do kontrowania, ale bądźmy szczerzy, jest masa graczy którzy tego nie robią.
talent Gloom istnieje
Valla wybiera leczenie z AA
Kael rzuca w nią Pyroblastem i ją zabija
Valla [mem z pikachu]
To co napisałeś o Diablo to jest właśnie samowystarczalność, jest twardy, robi ogromne obrażenia, sam może zabijać i jeszcze się leczy. To samo tyczy się Muradina, nie trzeba brać sierpowego żeby mieć top dmg. Varian jest bardzo uniwersalny jeśli umiemy używać wszystkich ultimek. Johanna natomiast zadaje duże obrażenia obszarowe, ciężko kogoś zabić ale nadrabia to w czyszczeniu alejki. ETC, czy Garrosh to nie są postaci do wygrywania, ale Diablo, Muradin zdecydowanie tak. Arthas też jest super jeśli wróg nie jest nazbyt mobilny.
Dziwi mnie że wspominasz o Rzeźniku i Lunarze bo obie te postaci mają bardzo słabe obrażenia w podstawie. Lunara dopiero od 16 poziomu, Rzeźnik musi się stackować a nie jest to tak łatwe jak kiedyś.
Wracając do gałgaństwa odnośnie HOTS’a, poziom silverów z Lola można śmiało porównać do poziomu platyny u was (przynajmniej do momentu przed upadkiem HGC, bo pewnie teraz to raczej by nawet mógł być diament), to nie jest wina samej moby a polityki jaką Blizz wystosował dla graczy.
Nie pisałem, że Lunara to samograj. Pisałem, że dobrze mi nią idzie, mimo że nie mainuje jej. To pokazuje jak bardzo ważne są obrażenia i fakt, że możesz sam kogoś zabić.
Rzeźnikiem ostatnio gram mniej, ale od ponad roku nie zdarzyło mi się abym go nie nastackował. Jak nie idzie zabijanie to idziesz na linie, albo nawet dwie. Rzeźnik z talentem z pierwszego poziomu ma świetny waveclear. I nie przejmuje się kontrami. Jak przeciwnik ma Artanisa to i tak pójdzie w laser.
Jeśli chodzi o Diablo, to nie jest on samograjem. Aby móc samemu zabijać trzeba mieć przynajmniej 13 poziom i nastackowaną szarżę. Mnóstwo razy przegrałem Diablo nie doczekując 13 poziomu. Jeśli przeciwnicy zrobią wszystkie campy i będą pushować, a twoja drużyna to oleje to takim Diablo nic nie zrobisz.
Aby carry’ować gry trzeba wypełnić lukę, którą tworzy twoja drużyna. Wg mnie ważne jest, żeby drużyna:
robiła campy
soakowała linie
posiadała waveclear
posiadała sololanera, który nie da się zabić i nie straci expa
gankowała
zapewniała obrażenia w zwarciu i na dystans oraz obrażenia magiczne i fizyczne
dawała wizję
potrafiła zabić kogoś oraz przeżyć, gdy coś nie pyknie (engage i disengage)
Z podanych przez ciebie tanków, jedynie chyba Arthas jest w stanie zrobić hardcampa w przyzwoitym czasie. Wielu tanków nie ma albo czyszczenia linii, albo obrażeń, albo disengage’u. Varian z kolei jest tankiem tylko przy jednej ultimce więc nie ma o czym gadać. Z wymienionych punktów najważniejszy jest oczywiście potencjał na zabijanie, ale jeśli twoja drużyna nie odpushuje linii to Muradinem nic na to nie poradzisz. Mnóstwo razy miałem Johanną mecz na grobowcu pajęczej królowej, gdzie do 10 poziomu nie widziałem nawet swojej drużyny. Po prostu soakowałem 2 linie zbierając gemy i czekałem na ultimki. Ale nawet z ultimką nie jestem w stanie nikogo zabić jeśli drużyna choć trochę nie pomoże.
Weźmy np. takiego Rehgara, którego mainuje. Czy jest OP? Zdecydowanie nie, ale wg mnie to najlepszy support na platynę bo nie da się go skontrować i jest w stanie wypełnić wszystkie braki w drużynie:
robi sam campy
świetnie czyści linie
ma cleanse
ma mobilność
ma sustain heal i burst heal na ulcie, osłony na 13 poziomie
potrafi pokonać na solo wiele postaci
zadaje przyzwoite obrażenia w single target, ale też obszarowe
ma przyzwoite obrażenia magiczne oraz fizyczne
totem może być użyty do disengage’u jak i do engage’u
ma najwięcej życia z supportów zaraz po Utherze - tak, jak widzę, że drużyna mocno obrywa to jestem w stanie nawet wejść i przytankować parę skillshotów
Czy jest w czymś super dobry? Nie, ale moge nim najwięcej zrobić, wypełnić braki swojej drużyny. Podobnie ma się sytuacja z Thrallem.
Po 1, Ty mówisz ogólnie o wszystkich postaciach, a ja mówię tylko o tankach. Tobie tankami nie idzie bo Ty liczysz na sojuszników, ale są ludzie którzy grają solo i te mecze solo na złocie, platynie wygrywają.
Po 2 Ty mówisz o postaciach uniwersalnych, czyli takich które zrobią wszystko, ale w niczym nie są wybitne, natomiast ja mówię o postaciach samowystarczalnych, czyli takich które same mogą zrobić coś konkretnego i nie potrzebują w tym pomocy. Na Muradinie spokojnie mogę zagrać bez healera, na Diablo w sumie też, Arthas to samo.
Nie no nie mówię, że na tankach mi nie idzie. W tamtym sezonie na HL Johanną miałem 68%, a Diablo 57%. Mówię, że mecz będzie frustrujący jeśli nie wstrzelę się w potrzeby drużyny. Rehgarem w tym sezonie mam już 75%, Raynorem 78%, a Thrallem 68%. Do tego nimi gra mi się dużo przyjemniej bo mam dużo większy wpływ na przebieg meczu. Po prostu na tankach pewną granicę jest mi ciężko przeskoczyć właśnie z powodu ograniczeń tej klasy. Czasami choćbyś się zesrał na czacie to twoja drużyna nie odpushuje campa, a takim Muradinem będziesz bił tego hardcampa 2 minuty. Mecz trwa 15-20 minut, a ty nie możesz nic zrobić bo twoja postać tego nie potrafi. Strasznie jest to frustrujące. Dlatego jeśli chcę wyjść do wyższych rang muszę pickować takie, a nie inne postacie. Kiedyś grałem dużo TL, miałem stałą ekipę z supportem, depsem oraz sololejnerem i wtedy gra tankiem była dużo przyjemniejsza. Picknąć Garrosha? No problemo - zbanujcie mi tylko Maltaela. Wziąć Diablo pod zionięcie? Spoko, będzie synergia z Hyperionem. Wejść Johanną pod fort i wieżyczki? Mogę to zrobić bo mój Hanzo zrobi killa, a support da oczyszczenie. Na HL zdecydowanie wolę wziąć postać, która nie musi liczyć na nikogo. Więcej zrobię, a i sobie nerwów nie napsuję. Z tanków najbardziej bym się skłaniał ku Arthasowi bo jest najbardziej uniwersalny. Niestety w obecnej mecie Arthas wygląda dosyć słabo imo i od jakiegoś czasu przestałem nim grać. Aczkolwiek widuję świetnych Arthasów na platynie i zawsze takiego pochwalę, ale to chyba tylko dlatego, że wiem jak trudno nim zagrać przeciwko mobilnym postaciom lub przeciwko Stukovowi.
Jak się ma WR 60+ to już spokojnie można wyjść z niskiej rangi, a to czy taka gra jest frustrująca to już rzecz indywidualna.
[Tutaj będę narzekał]
Jeżeli chodzi o granie w pełnym składzie ze znajomymi to po wczorajszych meczach jakie mi się trafiły uważam że to jedyny sposób gry HOTSa. Minęło 7 tygodni od zamknięcia HGC i można stwierdzić że ta gra zdechła. Zagrałem wczoraj 8 meczy sam i w każdym miałem minimum 2 graczy którzy trollowali gierkę.
Opiszę to przykładem: mam w drużynie Genjiego, Fenixa i Gazola który przez połowę gry był botem, najwięcej obrażeń i zabójstw miał bot Gazol.
Drugi przykład: Sylvanas na 7 poziomie ma 15k dmg, Zuljin ma 6k dmg, Junkrat ma 5k dmg.
Trzeci przykład: Lili w 6 minucie gry ma 1306 dmg (tak 1 tysiąc), w 15 minucie gry ma dokładnie tyle samo. Pięknie rozdawała żywe bomby Kaela.
Czwarty przykład: W przeciwnej drużynie jest Chogal, w naszej jest Garrosh. Po 12 minutach przeciwnicy mają niewielką przewagę (1 fort straciliśmy, pół lvl straty, a wróg właśnie wypuścił pająki). Za rogu wychodzi Chogall (nie wiemy gdzie reszta), a nasz Garrosh wrzuca tego chogalla naszemu pomocnikowi na głowę. Support ginie w 1-2s, wskakują na nas pozostali przeciwnicy, wszyscy giniemy, koniec gry.
Piąty przykład (ten najlepszy): mapka BoE, chyba mieliśmy już 16 poziom, czyścimy dolną alejkę z najemników, ja jako jedyny (GMan) stoję w krzaku i daję wizję. Samotna Valla (z przeciwnej drużyny) wchodzi w te krzaki, czyli jest 1vs5. Biję ją ja i Guldan (który słabo trafia), reszta drużyny nadal czyści alejkę, Valla rzuca stuna i ucieka z około 5% HP, nie miałem rozszarpania.
[koniec narzekania]
Nadal nie wyjaśniłeś jak to robisz że wygrywasz gierki na Lunarze. Jej obrażenia przed 16 poziomie są dość słabe, bardzo ciężko kogoś zabić samemu, a Lunara jest dość łatwym celem.
Ile czasu potrzebujesz żeby go nastackować? Jak mam ogarnięty team to robię to w 4-6 minut, ale jeśli robię to samo to dwa razy dłużej.
Wczoraj spotkałem Artanisa który poszedł w oślepienie, więc jeszcze zdarzają się tacy co lubią wygrywać.
EDIT:
To tylko QM i nie jest to mój przykład, ale niestety tak wygląda większość aktualnych gier w HOTS, czyli 1vs9
h ttps://i.imgur.com/cnPXHSw.jpg
W jednej drużynie mamy dobrego gracza i czterech średnich, a w drugiej mamy jednego bardzo dobrego i 4 “graczy” którzy… można powiedzieć że są bardzo bardzo bardzo słabi.
Lunara nie służy do zabijania, ale do dręczenia, jej obrażenia są mocno rozłożone w czasie więc zazwyczaj kill jest przypisany komuś innemu, ale często powodujesz że ludzie się wycofują z TF lub z linii, jak wezmiesz ult z cierniokrzewem czy jakoś tak to masz spory zasieg częsty skill i weźmiesz skill z healem to masz stały self heal i bierzesz spell armor i jakoś wychodzi jest mobilna wiec tylko uważaj na stuny, ciągły i nieprzewidywalny ruch i GG, no chyba że na wyższych rangach tak się nie da
Single target dmg jest mały, ale jak na siódmym poziomie trafiasz wszystkich jednym aa to w sumie wychodzą bardzo przyzwoite obrażenia, a jeśli potem wszystkich spowolnisz to albo do ciebie nie dojdą, albo zaczną się wycofywać i twoja drużyna ma bardzo ułatwione zadanie. Inna sprawa, że pickuję ją najczęściej jako kontrę na melasów. Jak spotkasz w dżungli rotującego melasa to go przynajmniej obijesz do 1/3 hp. Nawet jak sam stracisz hp to i tak healer szybciej wyleczy mnie, niż przeciwny healer tanka. No i wizja. Nie muszę liczyć na tanka. Stawiam ognika na rotacji i nie obawiam się ganku. To jest dużo ważniejsze niż by się mogło wydawać. Na 10 zawsze skok. Nie musisz liczyć na cleanse’a. Skokiem można świetnie baitować np. Diablo z apo.
To nie ma znaczenia. Byle nie dłużej niż do 13 poziomu. Ważne jest, że później w każdym TF Rzeźnik gwarantuje jednego killa i ściąga na siebie focus przeciwników. Jeśli zbierasz mięso z dwóch linii to masz 28 sztuk mięsa na minutę. Oczywiście wszystkiego nie wyzbierasz, ale jakiś kill też zawsze wpadnie. Ważne jest, żeby nie inicjować samemu na siłę. Czasami wystarczy tylko zaszarżować po tym jak przeciwnicy wyprują się ze skilli i HP. Na platynie ludzie dość często się brawlują. Rzeźnik w takich brawlach słabo sobie radzi, szczególnie na początku. Dlatego trzeba zaczekać na okazję, a ta się na pewno nadarzy.
Chodzi mi o to że obie te postaci są słabe (znaczy mają dobry waveclear ale w TF już tak cieniutko) w early, a przegrany early game to snowball w late game i może być problem żeby się odbić. Druga sprawa to że brzmi to jak zwykłe szczęście. Najpierw rozmawialiśmy że trzeba mieć postać uniwersalną i samowystarczalną, a tu piszesz o szukaniu okazji i liczeniu na sojuszników.
Czekanie na killa nie jest liczeniem na sojuszników. Kiedy ostatnio widziałeś mecz na platynie bez kilku desek po obu stronach w 5 minut?
I zacytuję siebie, żeby było jasne:
Czyli posiadanie potencjału na zabijanie zwiększa szansę na wygraną dużo bardziej niż np. waveclear. Jeśli jednak masz potencjał na zabijanie oraz waveclear na jednej postaci to te szanse zwiększają się jeszcze bardziej.