Jak znaleźć normalną drużynę?

Mniej więcej od dwóch tygodni mam taką sytuację:
w praktycznie KAŻDEJ grze dostaję toksyczną/słabą/głupią drużynę. Przez te dwa tygodnie gier było jakichś 20-30, wygrałem równo trzy. Teraz każdy powie: “heeeeej, a może wina leży po twojej stronie! :D”. No, nawet o tym na początku o tym pomyślałem. Jak wcześniej grałem głównie DPSami/Reinhardtem, teraz mainuję Winstona/Reinhardta i często zmieniam na healera, bo jest 4 dpsów i 1 tank.
Miałem coś koło 2400SR. Wiem, mało. Ale na początku sezonu wylądowałem w średnim silverze i doszedłem do tych 2.4k. Z każdym dniem to spadało, grałem jakieś 2 rankedy dziennie, bo szybko się wkurzałem tą sytuacją.
W prawie każdej grze coś się musiało dziać. “Normalnych” meczów może było z 10 (tym TRZY wygrane). Albo ktoś wychodził, albo było 3-5 dpsów, albo zaczynał trollować.
Dzisiaj, jako że dobrze mi szło w QP i w salonie gier, zagrałem sobie rankeda (był to 4 mecz poniżej 2000SR - jak przegram to jestem w silverze, a jak wygram - wróciłbym do golda). Grałem Reinhardtem. Pierwsza runda wygrana całkiem łatwo, w drugiej już doszliśmy do 99% i nagle wyszedł koleś z meczu. Oczywiście tę rundę przegraliśmy. W następnej rundzie było 4 dpsów. I… spadłem do silvera. (+ po tym meczu jakiś koleś z przeciwnej drużyny pisał “gg ez”, pomimo tego że gdyby nie ten co wyszedł z meczu, wygralibyśmy. dodatkowy tilt).
W większości meczów drużyna przeciwna jest ogarnięta - jak gram WInstonem/Reinem to biorą coś, co mnie kontruje (np. Reaper). Mój team w tym czasie mi w ogóle nie pomaga i nikt nie dostosowuje postaci pod przeciwników. Wkurzające.
Prosiłbym o jakąś podpowiedź - czym, jak i czy w ogóle grać rankedy.
Wie ktoś jakąś postacią warto grać by zwiększyć SR? Zacząłem Reinhardtem i Winstonem (tylko w ataku), bo są to użyteczne tanki i gra nimi nie jest monotonna. Może mam się przerzucić na Mercy, czy innego healera?
Jak grać? Czyli na czym się skupiać. W zasadzie to oglądam całkiem często streamy takiego xQc - a co za tym wiem co nie co o Winstonie czy Reinhardtcie (oczywiście bez przesady). Gram zwykle trochę ofensywnym Reinem, zachowuję ulta na team fighty lub zachodzę przeciwników od tyłu, ale nie zdarza mi się combować z kimś, bo nikomu się nie chce.
W ogóle grać? Do końca sezonu tydzień i jak mi dobrze pójdą placementy to może bym miał szansę dostać się do platyny tryhardując cały początek sezonu. Ale tutaj mi bardziej chodzi o to, czy w OW ma sens granie rankedów na koncie, gdzie na początku dostało się silver/gold i nie ma jak z tego bagna wyjść. Dobrze mi poszło w Lucioball - tam atmosfera jest przyjazna i fajnie się gra i mam niski diament. Jednak to jest event i zaraz się skończy + to nie jest prawdziwy Overwatch.

Wiem, istnieje możliwość dobrania drużyny, ale zwykle i tak przegrywam, bo natrafiam na inną 6osobową grupę i nas robią jak chcą. Często mnie wywalają, bo mikrofon ze słuchawek się zepsuł, a voicechat jest ważny. Albo już wygrywamy 1 mecz i połowa drużyny od razu odchodzi.
Na początku sezonu sytuacja była zupełnie inna, ludzie się starali, nie wychodzili itd. Wydaję mi się że początek sezonu to najlepsza pora na granie rankedów, potem to dno.

1 polubienie

No cóż, powiem Ci od mojej strony jak to było.

Na początku overłoczowej kariery bardzo zwracałem uwage na grę innych, co pickuja. Dochodziło do sytuacji że jak widziałem jak ktoś bierze herosa który wg mnie był słaby to specjalnie throwowałem całą gierkie żeby mu “dowalić” no i oczywiście toxic chat.

Trwało to kilka sezonów i stałem w miejscu. Dopiero potem doszukałem się stron gdzie prosi “uczyli” jak powinno się grać na rankedach i sie dostosowałem.

Przestałem zwracać uwage na czyjeś picki a ich gre komentowałem po meczu. Chodzi o to że wyzywając lub krytykując podczas gry faktycznie najczęściej powodujesz że słabiej grają w efekcie przegrywając.

Od razu mówie ze nie jestem flexem. Gram tylko jednym bohaterem i cały czas ide do przodu. Aktualnie 3800 i blisko grandmastera.

Druga sprawa to się nie tiltować. Jeśli tiltuje cie czat - wyłączasz go. Jesli jest toksyczny voice chat - wychodzisz i grasz.
Nigdy się nie poddawaj, czasami jest cholernie ciężko ale na moich strimach ludzie często widzą że czasami ostatnia walka daje wygraną :stuck_out_tongue:

Kolejna sprawa to lose streak - magiczna i najwazniejsza zasada: po dwóch przegranych zatrzymujesz się i nie dołączasz do kolejnych meczów. Po pierwsze - ochłoń, pod drugie przeszuflują się gracze i może dostaniesz lepszych graczy do swojej ekipy.

Ostatnia sprawa - wykorzystaj moment kiedy zginąłeś do samorefleksji. Co się stało że zginąłeś, zastanów się nad swoimi ostatnimi ruchami, pozycjonowaniem , gdzie są Twoi a gdzie przeciwnicy i się dostosuj. Nie mówie tu że masz repickować ale zagraj inaczej tak żeby się nie spodziewali tego ruchu.

Nie popełniaj dwa razy tego samego błedu a na pewno po czaise zobaczysz poprawe.

Również nie licz na szybki awans. Ciesz się drogą którą będziesz przechodził grają w trybie rywalizacji a jeśli wytrwasz, na pewno zajdziesz dalej niż jesteś teraz.

Powodzenia

nie ma ludzi normalnych są tylko dziwni niezdjagnozowani :P, moim zdaniem ludzie nie biorą teraz rankedów na poważnie bo sezon się kończy a poza tym jak to się pięknie mówi w Polsce yyyy nie sraj ogniem bo to tylko gra, jeśli drużyna naprawdę jest taka słaba to weź jakiegoś cancera jak brigitte chociażby zgadaj się z kimś żeby wziął złomiarza i pociągniecie reszte drużyny

1 polubienie

Przestałem zwracać uwage na czyjeś picki a ich gre komentowałem po meczu. Chodzi o to że wyzywając lub krytykując podczas gry faktycznie najczęściej powodujesz że słabiej grają w efekcie przegrywając.

Ciężko nie zwracać uwagi na instapick Widow, Hanzo czy Mccree w jednym meczu. Zwykle po prostu mówię, że potrzebujemy innego healera i by ktoś zmienił, normalnie nie dostaję żadnej odpowiedzi od nich.
Staram się nie wyzywać od kiedy dostałem pierwszego muta na konto (jakieś 2 miesiące temu) i od tego czasu nie miałem żadnego ostrzeżenia i mam 4lv pochwał. Często mówię, że ktoś coś robi źle i go poprawiam. Reakcje są różne, raz ktoś od razu wyzywa i mówi, bym skupił się na sobie, raz ktoś zaczyna normalnie grać.

Od razu mówie ze nie jestem flexem. Gram tylko jednym bohaterem i cały czas ide do przodu. Aktualnie 3800 i blisko grandmastera.

Jakim? Moim zdaniem onetrickowanie, szczególnie DPSów, nie jest najlepszym sposobem na wbijanie rangi, o ile nie ma się super aima czy coś.

Druga sprawa to się nie tiltować. Jeśli tiltuje cie czat - wyłączasz go. Jesli jest toksyczny voice chat - wychodzisz i grasz.
Nigdy się nie poddawaj, czasami jest cholernie ciężko ale na moich strimach ludzie często widzą że czasami ostatnia walka daje wygraną

O tym tiltowaniu sporo wiem, po prostu jak się zdenerwuję idę coś zrobić, albo jak nie ma nic do roboty, gram w arcade.
Akurat podejścia “nigdy się nie poddawaj” często brakuje bardziej mojej drużynie, niż mi.

Kolejna sprawa to lose streak - magiczna i najwazniejsza zasada: po dwóch przegranych zatrzymujesz się i nie dołączasz do kolejnych meczów. Po pierwsze - ochłoń, pod drugie przeszuflują się gracze i może dostaniesz lepszych graczy do swojej ekipy.

No te ~400SR, które mi zleciało w dwa tygodnie sugeruje, że grałem 1-2 ranked dziennie.

Ostatnia sprawa - wykorzystaj moment kiedy zginąłeś do samorefleksji. Co się stało że zginąłeś, zastanów się nad swoimi ostatnimi ruchami, pozycjonowaniem , gdzie są Twoi a gdzie przeciwnicy i się dostosuj. Nie mówie tu że masz repickować ale zagraj inaczej tak żeby się nie spodziewali tego ruchu.

Zwykle tak (piszę na podstawie ostatniego rankeda, w którym spadłem do silvera, mapa Ilios):

  • pierwsza runda: nie zginąłem i wydaję mi się, że popełniałem znikomą ilość błędów, jednak przeciwnicy grali ostrożnie i mocnymi herosami (Roadhog, Brig, Rein). Jedyny moment gdzie zagrałem mocno ofensywnie to overtime gdzie walnąłem ultem w 3 przeciwników.
  • druga runda: początek praktycznie taki sam jak pierwsza runda. Od razu użyłem szarży na tym moście po prawej stronie i zabiłem brig, teamfight wygrany. Praktycznie cała runda wyglądała podobnie, przeciwnicy zawsze atakowali całą drużyną ale tylko raz na kilka sekund zajęli punkt.
    Wszystko się zmieniło gdy wyszedł sojusznik (grający Roadhogiem). Pierwszy teamfight od razu przegrany, nawet ult nic nie pomógł. W zasadzie mam wrażanie, że ult Reina działa teraz gorzej niż wcześniej.
  • trzecia runda: Wziąłem Roadhoga, bo na studni to najlepszy tank. Od razu “złowiłem” moirę i zginąłem, bo Road przeciwników zrobił ze mną to samo. Od wtedy walki były bardziej coś pomiędzy naszym spawnem a punktem. Oczywiście healów nie dostawałem, bo nie mieliśmy już healera.
    W całej rundzie zrobiłem może z 3 fragi - raz Tracer i raz “złowiłem” Roadhoga pod koniec rundy.
  • W takcie 2 ostatnich rund, pisałem by się zgrupować, praktycznie zero reakcji.

Może dokończę później post, teraz lece zobaczyć nową mapę :smiley: jest na yt

https://eu.forums.blizzard.com/pl/overwatch/c/SZUKAJ-DRU%C5%BBYNY

Ty wiesz ze jest takie fajne narzędzie jak LFG? korzystaj z niego to ci się problem rozwiąże, przynajmniej na poziomie setupa i nie będzie bez sensownego 4-1-1 a zawsze będzie tak jak ty chcesz, dla przykładu 2-2-2.

Przeczytałeś post? Fajnie by było, jakbyś nie dawał takich głupich odpowiedzi. Myślisz, że nie zauważyłem wielkiej lupy w interfejsie gry? Pewnie za chwilę znajdzie się ekspert co powie “ej ty tylko gra xd raz sie wygrywa raz pszegrywa xdd po co komu jakieś wygrywanie lol”…


W zasadzie temat już nieaktualny, bo sam w głowie sobie poukładałem wszystko.
Wróciłem po dwóch wygranych meczach do golda (w drugim mocno carrowałem drużynę xD), do końca sezonu zostanę sobie tak. Najlepiej grać na początku sezonu, bo wtedy ludzie się starają. A jak masz dobry team, to jesteś w stanie w pełni używać swoich umiejętności. Tej zasady będę się póki co trzymać. Pewnie w wyższych rangach jest mniej trolli i tam cały sezon ludzie są normalni, na razie czeka mnie przeprawa przez te wszystkie goldy platyny itd. : P
Tymczasem miłej gry na nowej mapie!

A sam go przeczytałeś? 3/4 twojego posta to narzekanie na rzeczy które istnieją tylko i wyłącznie wtedy jeśli nie korzysta się z LFG wiec moja rada jest na miejscu zacniej z tego dobra korzystać. Granie solo Rankedów jest ryzykowne i będzie ryzykowne chyba ze grasz Hypercarry chociaż i ci maja problemy wyciągnę grę jeśli ktoś definitywnie nie chce wygrać.

W diamencie też się będziesz męczył. Ja ciągle z niego spadam i wchodzę bo diamentowi gracze to dalej noobki. Dopiero w masterze może jakoś lepiej będzie Ci się grało, chociaż patrząc na Twomada, który na masterach gra battle Mercy czy innych śmieszków to poddaje wątpliwości to, że master to ranga na dobrym poziomie.

Tona rozegranych rankedów w HOTSA mówi mi, że w każdej lidze będzie tak samo. Będzie taka sama dawka toksycznych graczy, ale też taka sama dawka graczy, z którymi gra się epicko kooperatywnie w każdej lidzie.

Generalnie chyba warto znaleźć kompana do gracza duo.

Wszedzie to samo. Roznica taka ze na wyzszych rangach potrafiac strzelac ale za to jedt ogromne parcie na punkty i wygra a

Dokładnie tak jak piszą powyżej. A co do onetrickowania no to niestety się mylisz. Smutna prawda jest taka, że bycie samolubnym popłaca. Pickuj to czym grasz najlepiej nie patrząc na innych, a bez problemu wbijesz tą platynę :wink:

Onetrickowanie jest toksyczne dla gry jak i dla danego gracza.
Kopiuję komentarz, który kiedyś napisałam na overwatch .pl
Bycie OTP ma więcej minusów niż plusów, ponieważ:

+Ogarniasz postać do perfekcji.
+Prawdopodobnie wspinasz się w rankingu. (Jak grałam w goldzie trafiłam na Hanzo OTP 700h+ a mimo wszystko i tak siedział od paru sezonów w złocie , więc to niepotwierdzona zasada.)
+Na każdej mapie potrafisz dobrze się pozycjonować i potrafisz kontrować większość postaci.
Ale:
-Nie masz gwarancji, że zawsze możesz zagrać swoją ulubioną postacią.
-Gdy dojdziesz do poziomu mistrza (załóżmy, że jesteś OTP Fary) możesz tam spotkać równie świetnych graczy; spotykasz 76 (który powiedzmy jest flex dps i jego mainy to 76, Widow, McCree), który swoim aimem rozwala całą Twoją drużynę. Cały team się swapuje a Ty co? Nie potrafisz grać niczym innym niż Farą a granie postacią, którą się nie potrafi w M/GM/500 równia się prawdopodobniej porażce.
-Drużyna wymaga od Ciebie dużo więcej, wywiera na Tobie presje i każdy błąd jest Ci prawdopodobnie wytykany przez sojuszników jak i enemy.
-Twoja postać nie zawsze pasuje do kompozycji drużyny. (I tu nie ma mówienia, że oni mają Ci się podporządkować. Jeśli 5 osób się zebrało i złożyło team to TY masz się im podporządkować.)
-Mimo wszystko wolniej uczysz się gry. Granie wieloma postaciami ma ten + że szybciej załapujesz o co biega w np. Genjim i wiesz jakie są jego słabe strony, czego powinieneś unikać itp itd.
-Nie masz gwarancji, że zawsze zagrasz dobry mecz i to czasami Ty możesz być kulą u nogi teamu; to przez Ciebie mecz może być przegrany.

Fakty i mity:
-Powinno grać się kilkoma postaciami i starać się opanować je do perfekcji: FAKT.
-Powinno się flexować pomiędzy postaciami wszystkich kategorii: MIT - jeśli jesteśmy mainem DPS warto mieć w pogotowiu jakiegoś tanka (np. Dva, Hog) lub healera (np. Mercy). Ale na 100% nie powinno się starać być totalnym flexem; będąc 100% flexem nie jest się bardzo dobrym w żadnej roli.
-Podczas gry powinno się zmieniać postacie, żeby kontrować przeciwników : FAKT. (Nie bez powodu dostaliśmy opcje zmiany bohatera w ciągu meczu.)

No cóż, ja się nie zgodzę z tym że bycie OTP jest złem i myśle że zrobie o tym vloga.

Ale teraz przedstawie Ci swój punkt widzenia. 1050h wdową, ok. 300h innymi bohaterami razem wziętymi.

Aktualna ranga: 3850, peak 3875

+Na każdej mapie potrafisz dobrze się pozycjonować i potrafisz kontrować większość postaci.

Z tym musze się nie zgodzić. Na tak poziomie jakim ja jestem jest ogromna rozbieżność skila. Trafiam na takich przeciwników że strzelają np. idealnie jak Kephrii ale mają bardzo kiepskie pozycjonowanie.

Tak samo baaaardzo rzadko spotykam Fary a jeśli już są to potem są zmuszone do zmiany lub muszą grać 200% swojej gry. Na 10 far może są 2 które rozwalają wszystko. Tak więc bardzo mała szansa.

Jeśli już jest gość który strzela perfekt, pozycjonuje się perfekt i ma idealny tajming to jest to typ z top500 najczęsciej.

-Nie masz gwarancji, że zawsze możesz zagrać swoją ulubioną postacią.
Zależy czym się gra ale na mecz raczej ciężko żeby ktoś zabrał komuś bohatera, przynajmniej nie spotykam się z tym za często.

-Gdy dojdziesz do poziomu mistrza (załóżmy, że jesteś OTP Fary) możesz tam spotkać równie świetnych graczy; spotykasz 76 (który powiedzmy jest flex dps i jego mainy to 76, Widow, McCree), który swoim aimem rozwala całą Twoją drużynę. Cały team się swapuje a Ty co? Nie potrafisz grać niczym innym niż Farą a granie postacią, którą się nie potrafi w M/GM/500 równia się prawdopodobniej porażce.

Powiem Ci tak. To że ktoś mainuje s76, wdowe czy mcree wcale nie gwarantuje tego że fara będzie miała ciężkie życie. Sam widziiałem jak mieliśmy 2 hitscanów a fara mordowała wszystko (OTP gracz) i nie mogliśmy nic zrobić. Wychodził z takich miejsc, w takim momencie że nie mogliśmy go nigdy zastrzelić.

Jeśli chodzi o pojedynki tych samych OTP to jest to kwintesencja sama w sobie. UWIELBIAM te momenty. Bardzo wiele można się nauczyć patrząc na killcam , jak celuje itp.

Aczkolwiek nie uważam że powinno się zawsze i wszędzie one trickować.

-Drużyna wymaga od Ciebie dużo więcej, wywiera na Tobie presje i każdy błąd jest Ci prawdopodobnie wytykany przez sojuszników jak i enemy.

Takich graczy nazywa się toxic i powinno się natychmiast blokować i reportować

-Mimo wszystko wolniej uczysz się gry. Granie wieloma postaciami ma ten + że szybciej załapujesz o co biega w np. Genjim i wiesz jakie są jego słabe strony, czego powinieneś unikać itp itd.

A dlaczego miałbym się uczyć wolniej nie grając danym bohaterem? Dla przykładu mam na koncie zagrane może 10min winstonem przez całą kariere (od s. 1) a wiem jak go ograć. Gengusem grałem może z 5h i nie wydaje mi się żebym się czegoś nauczył więcej.

Wydaje mi się że raczej powinno się grać mainem w takiej sytuacja. Podam przykład - do pewnego czasu najczęściej byłem trupem kiedy gengus był tak blisko że używał tylko prawego żeby zadać duży dps.

Okazało się że skacząć jak debil pozwalało mu mnie z łatwością kroić. Teraz już nie skacze, kręce się jak szalony i daje rade.

Inna sytuacja - kiedy genji odpala ulta i rzuca się na ciebie , nigdy wdową nie powinno się przyciągać po , że tak się wyraże, po gruncie tylko od razu wyskakiwać byle gdzie w góre korzystając z trick jumpu. Większa szansa przeżycia i to sporo.

-Mimo wszystko wolniej uczysz się gry. Granie wieloma postaciami ma ten + że szybciej załapujesz o co biega w np. Genjim i wiesz jakie są jego słabe strony, czego powinieneś unikać itp itd.

Zgadzam się aczkolwiek tu też powinna być granica - hitscany / projectile itd

.-Podczas gry powinno się zmieniać postacie, żeby kontrować przeciwników : FAKT. (Nie bez powodu dostaliśmy opcje zmiany bohatera w ciągu meczu.)

Tutaj nie wiem czy się zgodzić czy być przeciw. Bo mam już tyle przegrane snajperem że wiem o wiele lepiej jak się ustawić żeby zabić tracer/winstona/genjiego że gorzej mi to wychodzi jak zagrać np. s76


A tak poza tym, to nie powinno się kierować stereotypami. Nie ma recepty na wygraną.

Będąc OTP lub Flex’em nie gwarantuje że będziesz wspinał się po drabince rankingowej.

Jedyne co daje szanse to odpowiednie podejscie do gry , chęć do samodoskonalenia się i pozytywny charakter głosu :wink:

I jeszcze jedno: jak spotkasz ekipe full flexów i full OTP. To kto wygra?:stuck_out_tongue:

Ten wpis nakłonił mnie do refleksji. Być może bycie OTP cały czas lub bycie cały czas Flex nie gwarantuje sukcesu, bo za każdym razem trafiasz na inny zestaw graczy.

Być może w drużynie musi istnieć jakaś proporcja OTP, którzy doskonale wiedzą kim chcą grać i proporcja tych flex, którzy wypełnią pozostałe luki.

Wydaje mi się, że kluczem jest uzupełnienie potrzeb teamu.

Oczywiście to nie wystarczy jeżeli masz po prostu zbyt niskiego skilla.

1 polubienie

Wg mnie doskonała odpowiedz. Wszystko zalezt od graczy!

Jak dostaniesz 6 otp dps to przeciwko 6 flexom nie maja duzych szans.

Zas 6 flexow mogloby nie miec szans z 6 otp ale po dwoch (mniej wiecej) pozycji.

Dlatego wydaje mi sie ze oba typy grania sa pozadane ale ‘co za duzo to nie zdrowo’