Czyli rywalizujemy przez 10 minut, a potem wciskamy “surrender”. Zdecydowanie wolę, kiedy ten lepszy jest wyłaniany na końcu, a nie na początku meczu. A trudność do odrobienia polega na tym, że przeciwnicy mają ulty, co często oznacza, że nie można wyjść nawet z bramy. Żeby odrobić 2 poziomy trzeba by było zniszczyć kilka struktur i nie dać się przy tym ani razu zabić ani nie oddać żadnego campa. Obecnie jest na odwrót. Drużyna, która zrobiła przewagę ma ograniczoną możliwość soakowania, ponieważ katapulty wypychają linię dość głęboko i zmusza do ryzykownego wystawiania się aby zebrać exp z minionów. Mam wrażenie, że różnica naszych zdań wynika z różnic w randze/mmr/trybie gry. Innej opcji nie widzę, jeżeli mówisz, że przy stanie 8-10 w levelach można pójść i wziąć tego expa, bo leży na ziemi. Gdy jeszcze grali HGC i jedna drużyna zdobyła fort i przewagę talentu to wyłączałem stream. Tego się nie dało oglądać. 10 minut rywalizacji, a potem 10 minut dogorywania.
Dołożę inne możliwości, których nie przewidziałeś. Przy obecnym solo q nie wybierasz sobie sojuszników ani przeciwników. Możesz nawet zagrać przeciw 5-premade. Zgranie robi swoje. Miałem mnóstwo gierek, gdzie przeciwnik ogrywał nas samą koordynacją zagrań, a mimo to udawało mi się wygrać, ponieważ miałem w teamie ludzi lepszych indywidualnie, którzy szybko wyciągali wnioski i byli w stanie zmienić taktykę. Innymi słowy po katastrofalnym early, dzięki posiadanej wiedzy i umiejętnościom, udawało się wyciągnąć gierkę w końcówce. Są też sytuacje, gdzie wygrywasz każdy tf, ale przegrywasz objective. Przecież kompozycje są różne, niektóre stawiają na teamfight, niektóre na kontrolę mapy, na kontrolę objectivu, niektóre na gankowanie, niektóre na lategame, a inne na early game. Czasami cała piątka wyłoży się na nieudanym backdoorze, przez co sytuacja zmienia się o 180 stopni. A co jeśli grasz Zeratulem, Rzeźnikiem, Nazeebo, Zuljinem? Na Alterac przecież nawet nie trzeba bronić core bo się regeneruje, a na Wieżach Zagłady wystarczy jeden team wipe aby przejać wszystkie forty. Zresztą nie wiem w czym widzisz problem? Przecież nikt ci tego zwycięstwa nie daje na tacy. Po prostu obecny system daje ci taką możliwość. Przy poprzednim systemie było o to znacznie trudniej. Bo choćbyś był bogiem gierki, to nic sam nie zrobisz, gdy jest 15-20 w levelach.
Jak już wiesz, że przeciwnicy to będą grali, to rzeczywiście łatwo. Jako że sam latałem, to nawet wiem jak to zrobić. Jednak po paru lotach opracowaliśmy kolejność banów i picków, aby zmylić przeciwnika.
Najpierw zawsze leciał ban Falstada. Jeśli mieliśmy first pick to zawsze był instalock Azmodana. Trzeba było to zrobić na tyle szybko, żeby przeciwnik myślał, że pickuje go jakiś noob albo troll. Później już dokładnie nie pamiętam, banowaliśmy bodajże Sylvanę i Stukova, ale dość ważny w tym wszystkim jest pick Artanisa, aby mógł ultem zdismountować przeciwników (+ma dobry dmg w struktury i sustain pod fortem) oraz jakiś double soaker, ponieważ zawsze w pierwszej minucie szliśmy we czterech wziąć “na chama” fort na bocie albo na topie. Czasami nawet udawało się zrobić to bez strat w ludziach.
Chyba tylko raz przegraliśmy z powodu skontrowania (reszta przypadków to nasza wina). A zdarzyło się tak, gdy przeciwnicy wzieli Valeerę na lastpicku (btw. był to gracz, który w każdym sezonie jest wysokim masterem albo grandmasterem). Mapa też była nie do końca idealna, bo Hanamura. Jeden lot (60s) nam nie wyszedł, bo ETC zagrał pogo (120s) w miejscu lądowania, ale było to wkalkulowane w ryzku ze względu na krótki cooldown lotu Morales. Jednak później zostaliśmy zapędzeni w kozi róg, bo Hanamura to jedyna mapa, gdzie są tylko 2 wyjścia spod core. W dodatku na środku mapy jest dużo otwartej przestrzeni oraz 2 campy dające wizję. Efekt był taki, że pomimo otwartej drogi do core przeciwnika, nie mogliśmy wyjść z własnej bazy.
Nie miałem akurat na myśli byłych pro graczy. Chodzi mi o graczy bardzo dobrych, ale wciąż dalekich od profesjonalizmu. Żebyś mnie dobrze zrozumiał -nie chcę dyskutować na temat mocy Wikingów, ani ich trudności. Tym bardziej, że cały czas mówię o moich prywatnych odczuciach. A moje odczucia są takie, że Samuro (nie daj Boże z Abaturem) albo Wikingowie w przeciwnej drużynie potrafią skutecznie obrzydzić mi grę. Do tego stopnia, że wolę wyjść z gry, nawet jeśli mam duże szanse na wygraną. Po prostu nie chce mi się nawet rozgrywać takiego meczu. Bez wględu na moje szanse. Denerwuje mnie też Zeratul czy Alarak, ale są oni dość popularni i często ich się po prostu banuje. Poza tym można ich w prosty sposób znerfić. W przypadku Samuro i Wikingów nie widzę takiej opcji. Trzeba by było ich znerfić do poziomu podłogi (czyt. Samuro przed zmianami na ulcie) albo równie dobrze mogliby ich po prostu usunąć. Bo te postacie nigdy nie będą zbalansowane przy takiej mechanice.